Polacy mają tendencję do kończenia swoich wypowiedzi kilkoma zbędnymi dla wartości komunikacyjnej wyrazami. Należą do nich tak (Musisz to zrozumieć, tak. Wystarczy, że przez chwilę mnie posłuchasz, tak), nie (Byliśmy w kinie, nie. I spoko było, nie), wiesz (Weszłam tam, wiesz. No i okazało się, że byłam pierwsza, wiesz.), rozumiesz (Ale… rozumiesz… To mnie strasznie wkurzyło, rozumiesz) i prawda (To dość oczywiste, prawda. Każdy światły człowiek jest w stanie to zrozumieć, prawda).
Oprócz wyrazów, które nic nie wnoszą do wypowiedzi, wyróżnić można także szereg tego typu wyrażeń. Są to na przykład:
- prawdę powiedziawszy
- prawdę mówiąc
- jeśli miałbym być szczery
- jest jak jest
- są jakie są
- mamy to, co mamy
- że tak powiem.
Wyrażenia prawdę powiedziawszy, prawdę mówiąc oraz jeśli miałbym być (z tobą) szczery szczególnie mnie bawią. Wyobrażacie sobie sytuację, w której Wasz rozmówca po usłyszeniu jednego z wyżej wymienionych wyrażeń, odpowiada: „Nie! Proszę! Okłamuj mnie!”? No właśnie… Po co więc wplatać w wypowiedź te nic nieznaczące kwestie?
Trochę inaczej wygląda sprawa z wyrażeniami: jest jak jest, są jakie są, mamy to, co mamy. Choć nie wnoszą one wiele do wypowiedzi, można jest rozumieć na przykład jako postulat o zaprzestanie biadolenia… 😉 Że tak powiem to, według mnie, najbrzydsze ze wszystkich natrętnych wyrażeń. Mówienie o tym, że będziemy mówić, jest przecież kompletnie zbędne, zajmuje czas zarówno nadawcy komunikatu, jak i odbiorcy. Dodatkowo rozpoczynanie wypowiedzi od że nie jest najbardziej trafionym językowo rozwiązaniem.
Przychodzą Wam do głowy jakieś inne wyrażenia, których Polacy chętnie używają w swoich wypowiedziach, a które nie wnoszą do nich żadnej wartości komunikacyjnej? Dajcie znać w komentarzach!