Słowo „dokładnie” od kilku lat bije rekordy popularności wśród użytkowników polszczyzny. Paradoksalnie wyraz ten miałby spore szanse na wygraną w plebiscycie na najbardziej znienawidzone słowo przez językoznawców i polonistów (sama oddałabym swój głos). Dlaczego tak się dzieje? Powodów jest kilka.
„Dokładnie” i „dokładnie tak” zastępują obecnie niemalże wszystkie wyrazy i wyrażenia świadczące o tym, że jakąś informację potwierdzamy, aprobujemy. Na twierdzenia lub pytania typu: „Myślę, że dzisiaj nie uda nam się tego załatwić”, „Wydaje mi się to dziwne”, „Zgadzasz się z tym?”, „Masz inne zdanie?”, możemy odpowiedzieć: „tak”, „tak jest”, „chyba tak”, „właśnie tak”, „jak najbardziej”, „oczywiście”, „otóż to”, „owszem”, „pewnie”, „prawdopodobnie”, „racja”. A i to pewnie nie wszystkie możliwe synonimy. A My… A My uparcie wybieramy najgorszą możliwą formę potwierdzenia, jaką jest „dokładnie”.
Dlaczego nazwałam tę formę „najgorszą możliwą”? Oprócz tego, że „dokładnie” jest wyrazem modnym, a co za tym idzie – natrętnym, okazuje się, że nie znamy jego prawidłowego znaczenia. „Dokładnie” oznacza tyle co „ściśle”, „precyzyjnie”. Dokładny może być więc wynik w matematyce, możemy też poprosić o podanie informacji na temat dokładnej godziny spotkania. Językoznawcy spierają się w tej kwestii – według niektórych „dokładnie” oznaczające aprobatę jest błędem, według innych – wyrazem przynależnym do języka potocznego (czyli można go używać, ale wyłącznie w mowie, w sytuacjach nieoficjalnych). Jakkolwiek by patrzeć, „dokładnie” będące potwierdzeniem, do polszczyzny wzorcowej nie należy.
Kolejnym powodem, dla którego nie powinniśmy przytakiwać, wykorzystując wyraz „dokładnie”, jest fakt, że stanowi on zapożyczenie z języka angielskiego – „exactly”. Używając w omawianym kontekście słowa „dokładnie”, mówimy „po polsku z angielska”. Taka polsko-angielska hybryda to nie najlepsze językowe rozwiązanie. W zapożyczeniach oczywiście nie ma nic złego. Polszczyzna składa się zaledwie z 1700 słów „rodzimych”, a reszta to właśnie pożyczki z innych języków, ale… jeśli już pożyczamy, musimy mieć ku temu powody. Kilkanaście wyrazów będących synonimami słowa „dokładnie”, jakie podałam powyżej, to najlepszy dowód na to, że ta akurat pożyczka nie ma najmniejszego sensu. Milioner raczej też nie pożycza pieniędzy od kogoś, kto kupił kawalerkę na kredyt.
Czy zgadzacie się ze mną? Czekam na stosowne potwierdzenia w komentarzach! 😉