Wyrazy takie jak psycholożka, ochroniarka czy uchodźczyni to feminatiwy. Są to rzeczowniki rodzaju żeńskiego utworzone od form męskich (tu kolejno: psycholog, ochroniarz, uchodźca). Kwestia dotycząca tego, czy powinniśmy używać feminatiwów jest dość skomplikowana. Mówić zatem filolożka czy kobieta/pani filolog? Jedni opowiadają się za słusznością pierwszej, inni – drugiej formy, ja podam argumenty obu grup.
Zanim jednak przedstawię wyżej wymienione argumenty, podam kilka nazw feminatywnych, które wydały mi się szczególnie ciekawe:
- doktorka (od doktor)
- gościni (od gość)
- licencjatka (od licencjat)
- ministra (od minister)
- polityczka (od polityk)
- premierka (od premier)
- rabusia (od rabuś)
- skoczkini narciarska (od skoczek narciarski)
- weterynarka (od weterynarz)
- żołnierka (od żołnierz).
Argumenty „przeciw” stosowaniu feminatiwów:
- Formy takie jak sędzina, polityczka, filolożka brzmią infantylnie, powodują, że niektóre nazwy zawodów tracą powagę, przez co kobiety je wykonujące mogą być uważane za mniej profesjonalne niż dotychczas.
- Niektóre nazwy, takie jak marynarka, pilotka czy bejsbolówka, są już zarezerwowane dla przedmiotów. Marynarka to górna część męskiego garnituru, pilotka jest nazwą kurtki, a bejsbolówka – czapki.
- Spora część nazw feminatywnych jest trudna do wymówienia, np. feminatiwy zakończone na -tka: architektka czy adeptka.
- Wprowadzenie do języka feminatiwów wiązałoby się z wprowadzeniem dużej liczby zmian w oficjalnych pismach. Dzisiaj w wielu przypadkach formy dla kobiet i mężczyzn są takie same, np. odbiorca, nadawca, zamawiający, wykonawca (zamiast podziału na odbiorcę i odbiorczynię, nadawcę i nadawczynię, zamawiającego i zamawiającą, wykonawcę i wykonawczynię).
Argumenty „za” stosowaniem feminatiwów:
- W latach 20. i 30. XX wieku feminatiwy były powszechnie wykorzystywane. Nikogo nie dziwiły formy takie jak guwernantka, radczyni, gospodyni. W dużym uproszczeniu – przestano ich używać na skutek protestów feministek, które postulowały traktowanie i nazywanie kobiet tak jak mężczyzn. W XXI wieku odmłodzone ruchy feministyczne spostrzegły, że to nazwy feminatywne są składową równouprawnienia.
- Marynarka jako kobieta marynarz, pilotka jako kobieta pilot, czy wreszcie bejsbolówka jako kobieta grająca w bejsbol, mogłyby śmiało funkcjonować w języku jednocześnie z takimi samymi nazwami przedmiotów. Mamy przecież słowo adwokat, które oznacza zarówno prawnika, jak i rodzaj alkoholu, oraz wiele innych homonimów (para wodna, para ludzi; zamek króla, zamek w spodniach itp.).
- Feminatywy pomogłyby w zadbaniu o ekonomiczność języka. Szybciej powiemy socjolożka, menadżerka, adwokatka niż pani socjolog, pani menadżer, pani adwokat.
- Gdyby feminatiwy były powszechnie stosowane, nie wydawałyby się infantylne. Boimy się tego, czego nie znamy 😉
Sama siebie nazywam polonistką, filolożką, copywriterką, edytorką, korektorką. Popieram pomysł wprowadzenia nazw feminatywnych do słowników normatywnych, a także do naszych, osobistych. Kwestia ich stosowania, jak udowodniłam, jest dość skomplikowana. Można wymienić wiele argumentów zarówno „przeciw”, jaki i „za” feminatiwami. Wybór, teraz już nieco bardziej świadomy, należy do Was.